A więc odpowiedź jest jasna i nie ma z nią dyskusji - Prot jest przybyszem z K-Pax. Wszelkie analizy blakną przy czwartej części serii powieści Gene Brewera w której do szpitala zawitał inny kosmita, tym razem nie pozostawiający swoim wyglądem żadnych wątpliwości.
To tyle. :)
K-Pax IV to porażka.
Już przy czytaniu trzeciego tomu odniosłem dziwne wrażenie że autor strasznie się męczył z wymyślaniem kolejnych 'zielonych' ideologii.
A opowiastka o szympansicy z cudownie idealnego świata, próbującej wmawiać nam, jacy to my jesteśmy BE już w ogóle do mnie nie przemówiła. Jedyny plus tej nowelki to niewielka ilość stron :)
To prawda, w swoich kontynuacjach ta historia traci swoją moc (która jednak bije z pierwszej powieści), a wszelkie pro-ekologiczne dywagacje o Ziemi i jej niechlujnych mieszkańcach zamieniają się w pitu-pitu które tylko męczy. Niemniej ktoś, kto rozpoczął czytanie tej historii na pewno i tak będzie zaciekawiony dalszymi losami postaci, choć nie ma co ukrywać że to tylko czkawka po pierwotnym pomyśle.
Nie trzeba czytać powieści, żeby wiedzieć, że kosmita. W sumie mam trochę żalu, że twórcy filmu nie pozostawili więcej pola do wątpliwości, ale i tak film jest bardzo dobry.
Ale pytania i wątpliwości padają tu na forum cały czas;)
Ja w każdym razie odbieram tą historię przez pryzmat powieści, dopiero potem obejrzałem film i bardzo się nim rozczarowałem - jako kopia pierwszej książki jest strasznie powierzchowny i pozbawiony tej tajemnicy która jednak ciąży nad głową czytelnika K-PAX. Dlatego moja ocena tego filmu musi być niska.
Nie da się ukryć, że czytanie książek i oglądanie ich adaptacji (w tej kolejności) z reguły prowadzi do rozczarowania filmem. Sam tego wielokrotnie doświadczyłem.
Co do K-PAX: wątpliwości mogą mieć tylko ludzie, którzy niezbyt uważnie oglądali film. Żaden sawant nie byłby w stanie skorygować orbit planet dopiero co odkrytych. :)